Tytuł: |
Serce w plecaku |
|
Z piersi młodej się wyrwało |
|
Serce w tornistrze |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1933
|
Najpierw był wiersz pod tym samym tytułem. Autor, Michał Zieliński, napisał go na konkurs ogłoszony przez gazetę „Żołnierz Polski”. Odbywał wówczas służbę wojskową w Truskawcu, grając w orkiestrze tamtejszej jednostki. Jego wiersz został najpierw wydrukowany w prasie, a następnie wszedł do wydanego w 1938 r. zeszytu Wierszy żołnierskich. Od tego momentu rozpoczyna się dopiero stopniowe narastanie popularności Serca w plecaku, które śpiewano na melodię skomponowaną również przez Michała Zielińskiego. Ale tekst piosenki różnił się już znacznie od wiersza. Dorobiony został także refren. Pełną sławę zdobyło Serce w plecaku w latach 1939–1945. Śpiewano ją w kraju i za granicą, w wojsku i w oddziałach partyzanckich, a nawet w więzieniach i w obozach koncentracyjnych. Rozpowszechniła się również w niektórych obozach jeńców wojennych, dokąd przynieśli ją pod koniec 1944 r. powstańcy warszawscy. Była wielokrotnie drukowana w czasie wojny, m. in. w zbiorku Pieśni zbrojne, który wydano w Warszawie w kwietniu 1943 r. staraniem KOPR, w wersji – niestety – nieco zniekształconej w stosunku do oryginału, a także w zbiorku Pieśni oddziałów partyzanckich Zamojszczyzny, gdzie dano jej tytuł Z piersi młodej się wyrwało. Po wyzwoleniu Serce w tornistrze trafiło na łamy zbiorku J. Nowickiej Pieśni walki i chwały, a następnie już jako Serce w plecaku drukowano piosenkę w różnych wersjach, m. in. w Małym śpiewniku żołnierza polskiego, Pieśniarzu polskim, śpiewnikach To idzie młodość i Żołnierska rzecz, zbiorku bardzo popularnych piosenek okupacyjnych Serce w plecaku i ostatnio w antologii Poeci żołnierzom 1410–1945, gdzie zamieszczono tekst autoryzowany przez Michała Zielińskiego[1].
Tradycja utrwaliła początkowe słowa nieco inaczej niż w oryginale: „Z młodej piersi się wyrwało[10]...”
Na placówce pod Tobrukiem i Mersa-Malruh żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich bardzo sobie upodobali pogodną piosenkę wojskową Michała Zielińskiego Serce w plecaku. Nie wiadomo zupełnie jak do nich trafiła ta miła piosenka 3. pułku piechoty z Jarosławia, napisana jeszcze w roku 1933 w rytmie początkowo modnego fokstrota i egzotycznie zatytułowana w pierwopisie Addis Abeba. Po wielu awanturach i zabawnych perypetiach kompozytor i autor piosenki zmuszony został przez przełożonych do przerobienia tego utworu na Serce w plecaku. Ale los zarządził, że zrodzona pod afrykańskim tytułem piosenka trafiła jednak do Afryki, nie do Addis Abeby wprawdzie, lecz na libijską pustynie.
Michał Zieliński melodię Serca w plecaku napisał w latach 1933–1934 w Truskawcu, dla potrzeb jakiejś doraźnie zorganizowanej rewii wojskowej, ale po krótkim okresie popularności została zapomniana. Dopiero we wrześniu 1939 r., ku zdumieniu jej twórcy, znalazła się na ustach wszystkich żołnierzy. W rezultacie ogromnej popularności piosenki znalazło się kilku pretendentów do jej autorstwa. Po wojnie sprawa otarła się aż o sąd Stowarzyszenia ZAIKS. Michał Zieliński obronił jedna ponad wszelką wątpliwość swoje prawa do Serca w plecaku, chociaż tego sporu o piosenkę nie mógł przeboleć do końca życia[13].
W 1984 r. w „Życiu Literackim” ukazał się artykuł Zbigniewa Zahorskiego pt. Wojenne zakończenie „Serca”. Autor tej publikacji, ciężko ranny podczas Powstania Warszawskiego, po kapitulacji (2.10.1944) został wywieziony do międzynarodowego obozu jeńców wojennych w Altengrabow (koło Magdeburga) Stalag Xl-A. Kommando-Lazarett. Razem z nim w szpitalu obozowym, który się mieścił w baraku, na jednej sali przebywało ponad sześćdziesięciu rannych i chorych powstańców. „Warunki obozowe były ciężkie. Pogłębiały je wspomnienia przegranych walk, strata bliskich i kolegów, obozowe głodne wyżywienie. Dla podtrzymania ducha... własnymi siłami urządzano w szpitalnej sali improwizowane wieczory artystyczne. Opowiadano więc różne kawały, skecze, recytowano wiersze, śpiewano”. Do programu przyłączył się K. I. Gałczyński (1905–1953), który w niewoli przebywał już około pięć lat, a w Stalagu XI-A pełnił rolę tłumacza i sanitariusza. „Piosenki w pewnym stopniu łagodziły ból i niedolę. Śpiewali je nawet niektórzy przykuci do łoża”.
Aż raz... w pewien grudniowy zmierzch (1944) zauważono, że piosenka Serce w plecaku nie ma zakończenia.
Zimowy wieczór był taki długi... więc, żeby pokonać chandrę, dośpiewali do Serca... ciąg dalszy:
A gdy żołnierz wrócił z wojny –
Zadrwił z niego los-szyderca
I zakochał się w przystojnej,
Co nie miała dla ań serca.
Żołnierz miał już plan gotowy,
Więc, gdy mu się opierała,
Wyjął serce zapasowe,
Ledwie włożył – już kochała.
Tę piosenkę, tę jedyną...
Zanotuj też – dopowiada Andrzej Żubr (pseud. „Jędruś”) - że dopiero w niewoli prześpiewaliśmy prawie wszystkie pieśni i piosenki Powstania Warszawskiego. Bo przecież podczas walk było to niemożliwe. Rozumiesz? W obozowym szpitalu słychać było dźwięki zupełnie nowego utworu „Wezmę sobie pajdę chleba – posmaruję dżem, nic mi więcej nie potrzeba bo ja wiem, że ja jem: ...i wracam do sił fizycznych oraz równowagi ducha, a dżem był pomarańczowy, amerykański”[12].
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.