Statki na niebie

Zgłoszenie do artykułu: Statki na niebie

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Statki na niebie

Autor słów:

Kościkiewicz, Marek

Autor muzyki:

Kościkiewicz, Marek

Data powstania:

1992

Informacje

Takie historie przydarzają się w życiu. Ona i On. Spotykają się nieobowiązująco wśród grona znajomych, albo w pracy, albo na uczelni, albo w tramwaju. Rozmawiają, żartują, kokietują się. Coś między nimi iskrzy, ale gra w uwodzenie jest bardziej pociągająca niż postawienie kropki na „i”. Coś iskrzy, ale żadne z nich nie przekracza niebezpiecznej granicy. Nie romans, bardziej niezobowiązujący flirt, choć ze świadomością, że gdyby tylko zechcieli...

Na bazie takich historii powstają dzieła, a już na pewno powstała piosenka „Statki na niebie”. Ona: panna Kasia, stanu wolnego. On: Marek Kościkiewicz, kompozytor, gitarzysta, twórca zespołu DeMono. Żonaty, choć „nie praktykujący”. Właśnie wyprowadził się od rodziny na drugą stronę ulicy. Niezaangażowany. Mieszka sam, chce się przekonać, czy jego małżeństwo w istocie się wypaliło. Dużo pracuje, bo po latach przerwy chce ożywić mocno już zmurszały i rozleniwiony zespół. Jest 1992 r., szykują trzecią w karierze płytę. Marek jest wrażliwym mężczyzną, wrażliwym na obraz, skończył w końcu Akademię Sztuk Pięknych, wrażliwym także na niepokojący urok panny Kasi. I na jej, rzadką pod koniec lat osiemdziesiątych u młodych kobiet ekstrawagancję, kapelusze. Powstaje malarski, bardzo poetycki i absolutnie zaskakujący jak na zespół rockowy tekst. Za chwilę dowiedzą się Państwo „co autor miał na myśli”.

Autor: To był w założeniu bardziej wiersz niż piosenka. Te przekomarzanki, jej deklaracje, że nie zadaje się z mężczyznami z obrączką na palcu, moje żarty, że obrączka nie ma wielkiego znaczenia, jej kapelusze, dodające uroku, kobiecości, to wszystko sprawiło, że powstał tekst w którym jest i morze i piasek i plaża, są te jej kapelusze, jest nastrój, pogoda, jest przesłanie, że ktoś na kogoś czeka, nie może się doczekać, w końcu nadzieja, że teraz może było jakieś niepowodzenie, ale, że wszystko dobrze się skończy. Taka marzycielsko-malarska impresja. Do dziś jestem zaskoczony, że taka piosenka chwyciła.

Ma rację Marek Kościkiewicz, wśród punk rocka, używającego dosadnych słów by wykrzyczeć swoje prawdy, pojawiła się piosenka w której nie było dosłowności, raczej skojarzenia więcej mające wspólnego ze snem, niż z jawą.

Ten „bardziej wiersz niż piosenka”, jak mówił autor, zaczął jednak coraz bardziej stawać się piosenką. Sam gitarowy początek, opowiada Marek jest bardzo typowy dla Keitha Richardsa, wiele takich zagrywek można znaleźć zarówno na jego solowych płytach, jak i na albumach The Rolling Stones. Nawet się zastanawiałem, czy nie jest zbyt czytelnym zapożyczeniem, ale udało nam się tak zrobić, że ta gitara jest grana na trochę innym, nieostrym, brzmieniu, nie ma tego grunge’owego klimatu. Duża w tym zasługa Szymona Wysockiego, który programował bębny. Poza tym nie wiem skąd to przychodzi, ale czasami uda się wymyślić coś charakterystycznego. Tu też wpadłem na pomysł, żeby zastosować takie schodkowe przejście, na słowach „i widzę tylko, twoje kapelusze”. W każdym razie, kiedy płyta była już gotowa i zastanawialiśmy się, jaka piosenka ma ją promować zespół, przyjaciele i dziennikarze wskazali na „Statki na niebie”. Kiedy ją pisałem, nie przypuszczałem, że stanie się takim przebojem i, że do dziś publiczność będzie się jej domagała podczas koncertów.

Oto historia jednego z największych przebojów zespołu DeMono, ale pewnie ciekawi Państwo co było z panną Kasią. Pytany, czy dowiedziała się o tym, że to piosenka o niej, Marek Kościkiewicz uśmiecha się tajemniczo i odpowiada: może się domyśliła[2]?

Bibliografia

1. 

Wolański, Ryszard

2. 

Halber, Adam
Statki na niebie, „Angora” nr 45/2007, Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2007.

3. 

http://www.angora.pl
Artykuł pochodzi z nr 45/2007.

4. 

http://demono.pl
Oficjalna strona internetowa zespołu De Mono [odczyt: 26.12.2013].