Szalała, szalała

Zgłoszenie do artykułu: Szalała, szalała

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Szalała, szalała

Data powstania:

1993

Informacje

W 1973 r. w zakopiańskim Domu Kultury „Jutrzenka” rodzeństwo Halina i Ryszard Jaworowie założyli zespół muzyczny. Postanowili, że skład będzie big beatowy, ale muzyka ludowa. Inspiracją byli Skaldowie. Też korzystający z góralskiej tradycji. Właśnie świeżo wydali płytę zawierającą suitę „Krywań”, a zachwyceni Jaworowie postanowili tak właśnie nazwać swój zespół. O dziwo podhalańscy ortodoksi nie okazywali niechęci. „Przecież to dzieciaki – mówiono – jeszcze dorosną do prawdziwej góralskiej muzyki”. Otóż nie dorośli.

Kiedy w 1992 r. zespół się reaktywował darmo było szukać w nim basetli i skrzypek. Basowa gitara, elektroniczny „klawisz” służyły, a jakże, jako akompaniament do ludowych piosenek. Oburzyły się autorytety, skrzywił się na taką profanację góralszczyzny sam ksiądz profesor Tischner, ale artyści nie zrezygnowali z obranej przed laty drogi. Nie skorzystali także z propozycji dołączenia do grona grającego disco polo, choć płynęły zaproszenia do udziału w audycji „Disco relaks” nadawanej w Polsacie.

Przełom nastąpił w 1993 r.. Jakoś trafił do Zakopanego magnetofon wielośladowy. Chłopcy z zespołu postanowili zapoznać się z nową zabawką. Po kolacji w hotelu Kasprowy, w opustoszałej sali doszło do nagrania. Wczesny poranek przyniósł rezultat całonocnego znoju. Z piosenką „Dwie tęsknoty” pojechali do miejscowego radia i rozpoczęło się szaleństwo. Dość powiedzieć, że jeszcze w tym samym tygodniu zespół znalazł się na pierwszym miejscu lokalnej listy przebojów spychając zeń... Eltona Johna.

Sukces, sukcesem, ale przede wszystkim otrzymano dowód na to, że mieszkańcy Podhala zaakceptowali taki sposób grania folkloru.

Wkrótce w sprzedaży ukazała się kaseta magnetofonowa zawierająca osiem piosenek w wykonaniu Krywania. Jakoś tak w tym samym czasie zajechała do Zakopanego Krystyna Janda. Chciała w warszawskim Teatrze Powszechnym wystawić spektakl „Na szkle malowane” i szukała wykonawców muzyki. Trzeba trafu, że wożący aktorkę kierowca nieustannie słuchał nowo nabytej kasety, mimowolnie słuchała jej i Krystyna Janda. Jak się Państwo domyślili, to Krywań miał otrzymać zaproszenie do Warszawy.

Prace rozpoczęły się w kwietniu 1993 r., wspomina Ryszard Jawor. Na początku roboty było dużo, ale kiedy sztuka weszła na afisz, mieliśmy na tyle wolnego czasu, że mogliśmy zacząć prace nad płytą. W dodatku zgłosił się producent. Z Chicago zadzwonił do nas wydawca z ofertą współpracy. Chciał wydać naszą płytę równolegle tam i w Polsce.

Kiedy dyskutowano nad repertuarem Halina Jaworówna przypomniała sobie pewną piosenkę z dość odległej przeszłości. W 1974 r., opowiada, braliśmy udział w przeglądzie zespołów w Miechowie. Regulamin był taki, że oprócz trzech własnych utworów, trzeba było wykonać trzy z listy przygotowanej przez organizatorów. Wśród tych propozycji była piosenka „Szalała, szalała”, ale jej nie wybraliśmy.

Dziś nikt nie pamięta dlaczego. Może dlatego, że nie pochodziła z Podhala, a jak się potem okazało z pogranicza nowosądecczyzny, choć śpiewają ją także na kielecczyźnie? Piosenki ludowe, szczególnie chwytliwe, mają to do siebie, że przekazywane są z miejsca na miejsce. Dość powiedzieć, że znała ją także Mama Jaworowa i to ona podyktowała znany sobie tekst, gdy zapadła decyzja, że zostanie umieszczona na płycie. Była ostatnim utworem, jaki zakwalifikowano do nagrania. Ryszard Jawor i pianista Franciszek Seman zabrali się za aranżowanie. Halince przyszło do głowy, opowiada ten ostatni, że najlepiej zabrzmiałaby w rytmie reggae. Nigdy wcześniej nie korzystaliśmy z karaibskich rytmów, ale tak jakoś nam to podchodziło.

Kiedy usłyszałam taśmę matkę popłakałam się, mówi Halina Jawor. Uważałam, że to jest fatalnie zmiksowane, a już, że to może być przebój nie przeszło mi nawet przez głowę.

Owa taśmę-matkę wziął Mariusz Duma, producent, który miał utworom nadać ostateczny kształt. „Szlała, szalała” w tym kołyszącym rytmie, wydała mu się szczególnie atrakcyjna, na tyle, że jako zapowiedź płyty wysłał ją do amerykańskiego wydawcy. Pierwszy raz usłyszeliśmy zmiksowane nagranie w... Chicago, powiada Ryszard Jawor. Kiedy przyjechaliśmy tam na występy było non stop grane we wszystkich polonijnych programach. Ba, na Dzień Dobry wręczono nam koszulki z napisem „Szalała, szalała”.

W Polsce Mariusz Dusza umieścił piosenkę na specjalnej składance przeznaczonej dla dyskotek. Spodobała się bardzo. Polska ludowa melodia w rytmie reggae stała się natychmiast przebojem wakacji. I co roku powraca letnią porą[1].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Szalała, szalała, „Angora” nr 27/2010, Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2010.

2. 

http://www.angora.pl
Artykuł pochodzi z nr 27/2010.

3. 

http://www.tekstowo.pl
Strona internetowa z tekstami piosenek [odczyt: 21.11.2011].