Tytuł: |
Szeptem |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1961 |
Podobno kompozytor Jerzy Abratowski miał opowiadać historię tej piosenki mniej więcej tak:
Pomysł na szlagwort wymyśliłem sam. Brzmiał „Szeptem do mnie mów”, wysłałem go wraz z muzyką do Jacka Korczakowskiego, żeby dopisał resztę tekstu. To był początek lat sześćdziesiątych, nie mieliśmy telefonów, więc Jacek przysyłał mi „urobek” telegraficznie. Ówczesne telegramy mieściły określoną ilość znaków, a poza tym robota się ślimaczyła, więc dostałem tekst w kawałkach i w różnej kolejności, bo poczta kursowała, tak jak chciała i bywało, że telegram wysłany później, przychodził zanim doszedł ten wysłany wcześniej. Krótko mówiąc musiałem z tych telegramów ułożyć właściwą całość. Kiedy po jakimś czasie się spotkaliśmy, okazało się, że świetnie odczytałem intencje autora.
Zabawną tę anegdotkę, którą usłyszałem z „trzeciej ręki”, dementuje niestety Jacek Korczakowski, odzierając tę jedną z najpiękniejszych polskich piosenek z legendy: Poznałem Abratowskiego, opowiada, w telewizji na Placu Powstańców Warszawy. Na dole przy studio był rodzaj bufetu, w którym przesiadywali wykonawcy i redaktorzy w oczekiwaniu na występ, bo wtedy przecież wszystko szło na żywo. Tam go zobaczyłem i ośmielony podszedłem. Przedstawiłem się, powiedziałem, że jestem poetą i gdyby potrzebował jakiegoś tekstu, to chętnie oferuję swoje umiejętności. Ja jeszcze student polonistyki, choć po pierwszych doświadczeniach w kabarecie Stodoła, on był już uznanym kompozytorem. Przyjął mnie dość sympatycznie, przejrzał teksty i o dziwo, do jednego z nich zgodził się napisać muzykę. To dziś już zupełnie zapomniana piosenka, ale tak nawiązaliśmy znajomość, która miała przekształcić się w przyjaźń. W 1962 r. przed festiwalem sopockim rozpisano ogólnopolski konkurs na piosenkę, która miała reprezentować nasz kraj. Postanowiliśmy wystartować. Abratowski zaproponował melodię, która mi się nawet spodobała i wykonawczynię. Swoją żonę Ludmiłę Jakubczak, bardzo już popularną piosenkarkę, która miała właśnie na koncie wielki przebój „Gdy mi ciebie zabraknie”. Wziąłem się do roboty, która (i to jedyne co zgadza się z naszą anegdotą) szła mi bardzo mozolnie. Zmagałem się chyba z tydzień. Bardzo to był „wymęczony” tekst, ale chyba udało mi się dobrze pogodzić muzykę i słowo, nie w tym sensie, żeby się ilość nutek zgadzała z ilością sylab, ale żeby powstała całość. Chyba i Abratowski był tego samego zdania, bo przyjął tekst bez żadnych zastrzeżeń. Niczego nie musiałem przerabiać.
Dwanaście piosenek, które wyłoniło jury, zostało wydanych na płytach, zaś w głosowaniu słuchacze mieli wybrać tę, która pojedzie do Sopotu. Szeptem zajęła miejsce drugie i wystartowała w festiwalowym konkursie. W rezultacie ustąpiła miejsca na podium utworowi Jesienna rozłąka, dowodząc dziś jak bardzo omylne są wyroki jury. No bo, czy ktoś kojarzy dzisiaj tamten zwycięski utwór? A tymczasem Szeptem...
Wyjechała za granicę w czeskiej wersji Hany Hegerowej, ale mają ją w repertuarze nasze gwiazdy tej miary co Ewa Bem, Hanna Banaszak, Danuta Rinn, Danuta Błażejczyk, z młodszych Kasia Rodowicz i Anna Maria Jopek. Sięgają po nią aktorzy: Tomasz Stockinger, Olga Bończyk oraz serialowi Mostowiakowie – Małgorzata Kożuchowska i Kacper Kuszewski. Doczekała się także, o dziwo, mocno big bandowej, wersji męskiej Andrzeja Dąbrowskiego. Chyba rację miał Jacek Korczakowski, że udało się stopić klimat muzyki i tekstu w intymną, nieprzyćmioną upływem czasu, doskonałą całość[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |