Co dzień z jakimś miłym starszym panem
w drzwi wchodzi miła starsza pani.
Co dzień, gdy przeboje ścichną znane,
orkiestra gra walca dla nich.
Ten walc złączył kiedyś ich przed laty,
gdy noc stroiła się w majowe kwiaty,
i dwa serca związał stary walc.
Pachniała noc, pachniały bzy,
a walc cichutko brzmiał z oddali.
I od gwiazd srebrne szły,
najpiękniejsze sny.
Pachniała noc i pachniał park,
a na balowej białej sali
szumiał walc westchnieniem skarg
dla zakochanych par.[1]