Kiedy wieczorem wszystkie światła w domu zgasną
i miejski gwar ucichnie wreszcie za oknami,
na skali radia płoną znów dalekie miasta
i cały świat w pokoju mym niewielkim mam.
Harmonii tony zakołyszą się, odpłyną,
gdzieś włoski tenor śpiewa arię z „Cyganerii”
i wreszcie zbliża się ten właśnie głos dziewczyny,
za którą tęsknię, choć tak często słucham go.
Dziewczyno z długich fal, zaśpiewaj mi swą piosenkę!
Twój ciepły głos znów tylko dla mnie brzmi.
I choć nie mogę pójść z tobą po prostu pod rękę,
to jednak wiem, że kocham cię jak nikt.
Głębiny rzek nas dzielą i gór łańcuchy,
lecz ponad nimi biegnie twój najpiękniejszy śpiew.
Halo, dziewczyno ma! nadaję list mój w eterze,
wędrowny wiatr poniesie słowa te.
A gdy słuchając twego głosu przymknę oczy,
to niemal oddech twój na moich czuję wargach,
i wtedy znika wszystko, gubi się wśród nocy,
zostaje tylko dwoje nas i nasza pieśń.
I tak codziennie szukam cię na długich falach,
a gdybym kiedyś nie mógł znaleźć twego głosu,
a gdyby głos twój drogi zamilkł gdzieś w oddali,
to jakże pusty wydałby się nagle świat!
Dziewczyno z długich fal, zaśpiewaj mi swą piosenkę...[1]