I znów księżniczka Anna spadła z konia,
to znak, że przybył nasz kolega maj.
Pozieleniały włosy drzew,
i wieczorami słychać śpiew
i w zimnych draniach
już cieplejsza krąży krew.
I znów księżniczka Anna spadła z konia,
w powietrzu się unosi kaczy puch,
w pedetach ciągle maj
i kobiety naj naj naj –
Niestety, u poety ciągle maj.
I znów księżniczka Anna spadła z konia
i znów ironia opuściła nas,
jak pawi ogon serce drży,
w technikolorze śnią się sny,
są nowe ptaszki,
nowe łaszki, nowi – my.
I znów księżniczka Anna spadła z konia
i słychać jak się żaby śmieją z nas,
wypadków co dzień moc,
niebezpieczna każda noc,
znów kogoś ktoś pokochał,
znów kogoś ktoś pokochał,
ach, kiedy, kiedy do mnie mrugnie los.[1]
1. |
http://www.marylarodowicz.pl/pl |