Pani patrzy tak wymownie,
Tak, jak tylko pani umie
I zwyczajnie niepodobna,
Żebym pani nie zrozumiał!
Pani jednak zbyt pochopnie
We mnie sobie gniazdko mości,
Ja tymczasem, mówiąc skromnie,
Mam do kobiet złe skłonności!
Bo jak kocham to do krzyku!
Jak kobiety to bez liku!
Jak chcę rwać to rwie garściami!
Jak uwielbiam to pasjami!
Lecz na koniec, gdy mam dosyć,
To wychodzę. Jak te włosy!!!
Pani pyta, czy to żarty,
Pani śmieje się, nie wierzy,
A ja czuję krew na twarzy,
A mnie pije już kołnierzyk!
Niebezpiecznie się przybliżam,
Jakbym wieczność całą pościł
I powtarzam nieprzytomnie:
Mam do kobiet złe skłonności!!!
Bo jak kocham, to do krzyku...
Pani waży sobie lekce,
Pani przy mnie jest za blisko!
Ja mam w oczach zew natury,
Pani śni się... weselisko!
Trudno! Trzeba brać, jak dają:
Zaśpiewajmy na dwa głosy!
(Zanim pani przejdzie z wiekiem,
A mnie wyjdą wszystkie włosy...)
Bo ja kocham to do krzyku...
Bo jak kocham to bez liku!
Jak kobiety to do krzyku!
Jak chcę rwać to rwie pasjami!
Jak uwielbiam to garściami!
Lecz na koniec, gdy mam dosyć,
To wychodzę. Jak te włosy![1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/ |
2. |
https://online.zaiks.org.pl |