Co ja z tobą mam...
Przecież gdy księżyc złoty
w oczy spojrzy nam,
mógłbyś pomyśleć o tym,
by gdzieś ze mną iść,
by coś szepnąć mi...
A ty nic.
Każdy chłopiec wie,
po co są takie noce:
– by całować się,
patrzeć swej miłej w oczy,
ciepłem swoich rąk
też się dzielić z nią
w cieniu drzew.
Och, uściśnij mnie chociaż raz!
Nie bój się, nikt nie spotka tutaj nas,
gdzie znużony wiatr cicho gra
w krzewach bzu, wśród zielonych parku ścian.
Och, uściśnij mnie chociaż raz!
A ty nic, ty masz zawsze na to czas.
Gdy opadnie tiul srebrnej mgły,
„do widzenia” powiesz mi.
Już śpiewa ptak, cza cza cza...
Noc krótko trwa, cza cza cza...
Ty dobrze wiesz, cza cza cza...
jak pocieszyć mnie.
Och, uściśnij mnie chociaż raz!
Nie bój się, nikt nie spotka tutaj nas.
Tylko księżyc, ten starszy pan,
widzi nasze sam na sam.
Powiedz, powiedz mi,
skądże ta nagła zmiana?
Czemu właśnie dziś
szepczesz co krok: „kochana...”
Co ja z tobą mam,
powiedz, powiedz sam,
chłopcze mój!
Kto przewidzieć mógł,
że tak się szybko zmienisz:
– do niedawna mruk,
posąg wśród nocnych cieni,
teraz rękę mą
tulisz, mówiąc sto
czułych słów.
Wschodzi pośród drzew złoty blask.
Boję się, że ktoś spotka tutaj nas,
gdzie poranny wicher cicho gra
w krzewach bzu, wśród zielonych parku ścian.
Czas pożegnać się, wielki czas.
Boże mój! już księżyca lampion zgasł.
Nim opadnie tiul srebrnej mgły,
„do widzenia” powiesz mi.
Już śpiewa ptak, cza cza cza...
Noc krótko trwa, cza cza cza...
Nie gniewaj się, cza cza cza...
to był tylko żart.
Och, uściśnij mnie jeszcze raz!
Wielka rzecz, jeśli ktoś zobaczy nas!
Niech się dowie, kto tylko chce,
co mi mówią oczy twe.[2]