Bardzo wszyscy lubimy,
aż do późnej starości,
snuć radosne marzenia
o świetlanej przyszłości.
Za trzydzieści parę lat,
jak dobrze pójdzie,
piękny będzie stary świat,
wspaniali ludzie,
pełny dobrobyt, nastrój świąteczny,
nasze pomniki staną w krąg,
będzie przecież wielki rok,
rok dwutysięczny!
Pani patrzy tak dziwnie,
pewnie pani nie wierzy
w takie mrzonki naiwne,
pani nikt nie nabierze.
Za trzydzieści parę lat,
jak dobrze pójdzie,
pozostanie żółty ślad
na białym murze,
cisza nieznana, spokój odwieczny,
kilka bakterii w głębi mórz,
nie obliczy nikt, że już
rok dwutysięczny!
Skąd ten nastrój ponury
przyszedł do mnie, wesołka,
bardziej z literatury
niż z piosenki skowronka?
Za trzydzieści parę lat,
jak dobrze pójdzie,
w kiosku „Ruchu” kupię „Świat”,
„Życia” nie będzie.
Siądę przy piecu, zapalę sporta
i do snu wnukom powiem baśń
o cudownych pięknych dniach
z lat sześćdziesiątych![1]