Tytuł: |
Byłaś tu |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1968 |
Śmiało można powiedzieć, że matką chrzestną zespołu Trubadurzy, w ich najsłynniejszym składzie, była Katarzyna Gaertner. Był 1967 r. i kompozytorka intensywnie współpracowała z Telewizyjną Giełdą Piosenki. Jej kierownikiem artystycznym był Ryszard Poznakowski. Do jego obowiązków należało wyszukiwanie tak zwanych młodych–zdolnych. Opowiada o tym zdarzeniu tak: znając te moje obowiązki zagadnęła mnie Kaśka takimi mniej więcej słowy „słuchaj jest takich trzech chłopaków w Łodzi, świetnie śpiewających, ale nie bardzo wiedzą co z sobą zrobić, bo był jeszcze czwarty [tak naprawdę był jeszcze i piąty], ale odszedł do zespołu No To Co [odeszli obydwaj, czyli Jerzy Krzemiński i Bogdan Borkowski]”. Chcąc mnie przekonać załadowała do swojego samochodu i zawiozła do tej Łodzi. Kiedy po zjedzeniu pysznej szarlotki upieczonej przez mamę Krzyśka Krawczyka, ten usiadł do instrumentu i cała trójka zaśpiewała „Słoneczniki – kwiaty” byłem przekonany, że właśnie takiego „towaru” potrzebuję do swojej twórczości.
Mimo to, a może właśnie dlatego kompozytor nie zatrudnił Trubadurów do programu, natomiast zwolnił się z telewizji i sam zatrudnił się w zespole. Pierwsze nagrania dla Polskiego Radia, od razu wstrząsnęły eterem „Znamy się tylko z widzenia” nie schodziło z anteny, więc szef radiowego „Studia Rytm”, Andrzej Korzyński zwrócił się do Poznakowskiego z prośbą, podszytą żądaniem, o następne piosenki. Temu komponowanie nie nastręczało większego trudu, ale potrzebne były teksty. Tym bardziej potrzebne, że kompozytor lubi pisać do gotowego tekstu. W dodatku goniły terminy nagrań, no i Korzyński.
Dobrą marką był Janusz Kondratowicz. Niestety okazało się, że wszystkie gotowe teksty są już u kompozytorów, ale niektórzy nie za bardzo się przykładają, zwlekają z napisaniem muzyki, albo może nie maja pomysłu. Dziś już nikt nie pamięta, z czyich rąk Ryszard Poznakowski wyrwał tekst „Byłaś tu”, ale chyba ze względu na delikatność sytuacji Kondratowicz nie podpisał go swoim nazwiskiem, a posłużył się pseudonimem Andrzej Senar.
Od początku wiedziałem, że umiejętności wokalne Krzyśka i siła, jaką ma w głosie, zasługują na więcej niż chóralne śpiewanie, które wtedy było modne, bo to przecież epoka Bitelsów – opowiada kompozytor. Kiedy dostałem ten tekst, wiedziałem, że to będzie idealny, solowy numer w którym Krzysiek będzie mógł „ryknąć”. A, że to był czas ogromnego powodzenia Toma Jonesa, napisałem coś w jego stylu. Zresztą zmyśliłem taką anegdotę, że idzie Tom Jones londyńska ulicą, widzi go dwóch koleżków, jeden pyta drugiego „Ty, kto to jest, skąd znam tę twarz”, a drugi odpowiada „To jest angielski Krzysztof Krawczyk”.
Powstał więc popisowy „numer” Krzysztofa Krawczyka. Czy koledzy nie byli zazdrośni? Okazuje się, że Sławek Kowalewski i Marian Lichtman, pozostali Trubadurzy, nie wierzyli w sukces tej piosenki. Bo to walc angielski, taka maniera wokalna, a przecież wtedy wszyscy śpiewali szybko i głośno. „Ot fanaberia Ryśka” pomyśleli i ani podejrzewali, że oto rodzi się kariera solistyczna jednego z najpopularniejszych polskich wokalistów.
Pomyślałem sobie, żeby od początku utworu „złamać” big beatową konwencję – mówi Ryszard Poznakowski. Jestem wielkim zwolennikiem rosyjskich romantyków, a już tego co pisał Czajkowski, w szczególności. Postanowiłem więc zacząć od czegoś fortepianowego. Usiłowałem wczuć się w klimat Czajkowskiego i tak powstał ten wstęp. Potem, już w czasie prób wydało mi się, że Krzysiek trochę zbyt manierycznie śpiewa, więc, żeby nie zmęczyć słuchacza zacząłem kombinować, żeby jednak te manierę czymś złamać. No to może wokaliza? I tu przydała się moja pierwsza żona. Śpiewała kiedyś w chórku towarzyszącym Czerwono-Czarnym, a teraz jako Jana Tarnowska miała swoje „okienko” w programie Trubadurów. No i wykorzystałem jej talent w nagraniu. Ale i tego było mi mało, no to dodałem parlando. To miała być taka reminiscencja po Presleyu, po modnych wtedy przebojach włoskich. Tak, jest w tej piosence kilka „sztuczek”, ale przecież trzeba było jakoś odwrócić uwagę od tego „biyuaś tju”.
Jak wiadomo Krzysztof Krawczyk wkrótce opuścił zespół, potem na dwa lata odszedł Poznakowski, a pod koniec lat siedemdziesiątych Trubadurzy zawiesili działalność. Reaktywacja nastąpiła w 1993 r., był tylko jeden problem. Trzeba było znaleźć wokalistę, który będzie umiał zaśpiewać „Byłaś tu”. Kilku próbowało, bez powodzenia. Wreszcie kompozytor usłyszał w Poznaniu Piotra Kuźniaka. Jak się okazało panowie kiedyś pracowali na jednym statku, tylko jeden z zespole grającym na dziobie, a drugi na rufie. Jak zaśpiewasz „Byłaś tu” biorę cię do Trubadurów.
Zaśpiewał. I jest „Trubadurem” do dziś[1].
1. |
Halber, Adam |
2. |
Antoszewski Zbigniew, Trubadurzy: piosenki, teksty, fotografie, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1970, s. 12, 13. |