Byle było tak

Zgłoszenie do artykułu: Byle było tak

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Byle było tak

Autor słów:

Kleyny, Jerzy

Autor muzyki:

Trzciński, Wojciech

Data powstania:

1976

Informacje

W 1973 r. Krzysztof Krawczyk rozstał się z zespołem Trubadurzy. Ryszard Poznakowski, lider grupy wspomina to tak (w rozmowie z Radosławem Czubakiem): Po powrocie ze Związku Radzieckiego w 1972 r. oświadczył nam, że odchodzi. Zaczyna karierę solową. Nie oponowałem, bo wiedziałem że tak musi być. Próbował różnych rzeczy, nagraliśmy nawet dwie płyty, które odniosły sukces, taki jakiego spodziewał się Krawczyk. Wiedziałem, że zbyt długa współpraca ze mną zaszufladkowała go wokalnie i artystycznie. Pojawił się wówczas mój przyjaciel Wojciech Trzciński... Panowie momentalnie doszli do porozumienia i solowa kariera Krzysztofa błyskawicznie nabrała tempa. Ale tak po prostu musiało być...

Rozłóżmy na poszczególne wydarzenia tę historię, bo to opowieść barwna i pouczająca. Najpierw o tym co robił Krawczyk po odejściu z zespołu. Stał się Lirycznym Krawczykiem Poetyckim. Wymyślił sobie (może po tym pobycie w Związku Radzieckim?), że będzie śpiewał poezję Jesienina. I śpiewał. Z gitarą w małych klubach, ba w... dyskotekach. I nikt nie chciał tego słuchać! To było jakieś nieporozumienie. Nagradzany nawet był ten jego program na jakichś przeglądach poetyckich, ale to było tak dalekie od „Znamy się tylko z widzenia”, że publiczność tego nie kupiła. Wtedy z pomocą przyszedł Poznakowski. Wraz z Piotrem Figlem wyprodukował solowy album artysty zatytułowany „Byłaś mi nadzieją”. Czy jak mówił w wywiadzie, krążek odniósł „sukces taki jakiego spodziewał się Krawczyk”?, raczej nie, ale za to „oderwał” wokalistę od Jesienina. I teraz w naszej opowieści pojawia się Wojciech Trzciński.

Jest 1976 r., opowiada, Łódź, impreza „Nowe twarze polskiej rozrywki”, kierownictwo muzyczne Wojciech Trzciński, w jury Wojciech Trzciński, gościnnie występuje Krzysztof Krawczyk. Spotykamy się, a on do mnie mówi:

Wojtek, my musimy razem pracować.

Miał nagranego tego Jesienina, i parę swoich kompozycji. Wziąłem to i zacząłem ludzi przekonywać, nie da się ukryć nie bez oporów, że to taki super facet, który śpiewa wszystko. Jedni mówili, że to szmira, inni, że popłuczyna po Trubadurach. Trzeba było napisać mu przebój, który przekona sceptyków. Postanowiłem zrobić z Krzyśka polskiego Toma Jonesa. I z premedytacją, z pełnym wyrachowaniem, napisałem mu piosenkę „pod Jonesa”.

Tak powstał utwór „Byle było tak”, z szeroką frazą, pełnym wokalem. Jak się człowiek wzoruje na sprawdzonych schematach, to komponuje się łatwo z wiarą w sukces.

Muzyka przyszła, jak widzimy łatwo (choć trudno odmówić Wojciechowi Trzcińskiemu talentu), za to z tekstem już tak łatwo nie poszło. Sięgnięto po sprawdzonego autora Jerzego Kleynego. Sprawdzonego, bo napisana przez obydwu panów piosenka „Odpływają kawiarenki” stała się wielkim przebojem więc szlaki do sukcesu zostały przetarte. Nic z tego.

Wyrywanie tekstów od Jurka, to była cała procedura, opowiada kompozytor. Trwała miesiącami. Wynajdował dziesiątki pretekstów, żeby usprawiedliwić opóźnienie, kajał się, przepraszał, wreszcie, bywało, zjawiał się na godzinę przed nagraniem, żeby z czterech różnych kartek skleić ostateczną wersję. Z „Byle było tak” było jeszcze gorzej. Nie doczekawszy się tekstu wyjechałem za granicę. Jurek chcąc pokazać, że wziął się za robotę, przesłał, czy przedyktował, tak zwaną „rybkę” czyli luźny zestaw słów odpowiadający rytmowi piosenki. Tymczasem czekało już studio, ktoś czegoś nie dopatrzył i na skutek tego przekłamania nagrano to co napisał Kleyny. Wróciłem z zagranicy, Jurek mówi, że ma gotowy tekst, a ja mu na to „Kochany, utwór nagrany, zarchiwizowany. Poszło”. Wtedy dowiedziałem się, że nagrano „rybkę”.

Piosenka okazała się szlagierem. Wydana na singlu z równie przebojowym „Rysunkiem na szkle” na lata ukształtowała „Nowego Krawczyka”. Czy to tylko zasługa talentu autorów i wykonawcy? Wojciech Trzciński dodaje: grała orkiestra Miliana, niestety w bardzo okrojonym składzie, ale za to był genialny chór. Czterech chłopaków, cztery dziewczyny, a może i więcej. Cały cymes, cała przebojowość tego utworu bierze się stąd, że genialny, mocny wokal Krawca, wsparty jest tym chórem. Dumny jestem z tego, bo ten chór sam napisałem i zaaranżowałem. I to dopiero tak „światowo” zabrzmiało[2].

Bibliografia

1. 

http://www.kppg.waw.pl/Strona%202019/sngPltX.php?utwor=1813
Katalog Polskich Płyt Gramofonowych [odczyt: 04.10.2022].

2. 

Halber, Adam
Byle było tak, „Angora” nr 43/2009 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2009.