On wielki łajdak był i łotr i na tym koniec
No, chociaż nie, potrafił jedną rzecz
On tak jak nikt grał na saksofonie
A kiedy grał, przeganiał smutki precz
A ona spójrz, to kelnereczka bez dyplomu
Parzyła kawę tak, że tylko wyć
Ale w kąciku czasem po kryjomu
Zdarzało jej się do swych marzeń pić
Bo serce moje sypie skry jak krzesiwo
Od mego serca zapłonie cały świat
Ja każdą chwilę uczynię Ci szczęśliwą… śpiewała
W dłoniach Twych rozkwitnę niczym kwiat
A On łajdakiem ciągle był i na tym koniec
No, chociaż nie, bo przyszedł taki zmierzch
Gdy głowę jej ujął w swe dłonie
I szepnął cicho: „Krzesz swe iskry, krzesz”.
Tej nocy spłonął hotel w którym się kochali
Saksofonista z kelnereczką, ech
A na dzielnicy Ci, co Ich znali
Mówili: trudna rada jak pech to pech
Bo serce jej sypało iskry jak krzesiwo
Od niego najpierw się zajął chyba koc
I w chwili która miała być szczęśliwą
Kochanków wieczna w swe ramiona wzięła noc
I w chwili która miała być szczęśliwą
Kochanków wieczna w swe ramiona wzięła noc[1]
1. |
https://czerwonytulipan.pl/tworczosc/teksty/a-p-krzesiwo/ |