A czemuż mój Jezus tak ubogo leży,
ani po królewsku, ni w drogiej odzieży?
Znać dla tego, by grzesznika, czartowskiego niewolnika,
od piekła wybawił, przez ubóstwo zbawił.
Czemuż nie w pałacach rodzi się Dziecina?
Wszak świat, niebo, ziemia Jego jest dziedzina.
Ale w stajence ubogiej, na sianeczku w ten mróz srogi;
w kamiennym żłobeczku, zimno Paniąteczku.
Czemuż nie w bogatej pościeli królewskiej,
nie pod pawilonem leży Pan niebieski?
Pajęczyna pawilonem, by każdy człek był zbawionym
od nałogu złego, Bogu obmierzłego.
A cóż za dworzany ma miłe Dzieciątko?
Syn Ojca wiecznego, małe Pacholątko?
Osieł z wołem to dworzany, zważ człeku Pana nad Pany,
bydlęta Mu służą, jak Bogu posłużą.
A ty Mu służysz, żałość Mu zadajesz,
gdy za Jego dobroć czartu się oddajesz:
porzuć twoje złe nałogi, Jezusowi łzy na nogi
wylewaj serdecznie, będziesz żył z Nim wiecznie.[1]