Kiedy ptaki kołują pod niebem,
kiedy zboża pochyla wiatr,
pójdźmy wtedy przed siebie,
dokąd słońce powiedzie,
pójdźmy razem przez piękny ten świat.
A radości będzie tyle,
ile świerszczy w polu gra.
A radości będzie tyle,
ile łąka liczy traw.
Jak maleńkie dwa motyle
siądźmy razem w dłoni dłoń,
/a radości będzie tyle,
ile ziół rozdaje woń./bis
Kiedy słońce ukrywa się w niebie,
spacer w deszczu niemiły ci,
gdy ulice wciąż mokną,
patrzmy wtedy przez okno,
biegnąc w myślach, gdzie lato już śpi.
A radości będzie tyle,
ile było kwiatów, łąk.
A radości będzie tyle,
ile jej zechcemy wziąć.
Wrócą wszystkie jasne chwile,
polne maki, świerszczy chór
/i radości będzie tyle,
jakby słońce wyszło z chmur./bis[1]