A ta dudka z zielonej wierzbiny
tylko jeden, jeden ma ton...
...bo widziała o poranku w trwodze,
jak ciągnęli bez końca dragoni
w sto? w dwieście? w dwa tysiące koni?
...bo słyszała, w dolinie ukryta,
jak tętniły po łące kopyta,
jak huczały po drodze.
A ta dudka z zielonej wierzbiny
tylko jeden, jeden ma ton...
...bo patrzała, gdy, jak burzą przywiani,
przylecieli z za wzgórka ułani,
w skok wypadli! – i cwałem po błoni
w sto? w dwieście? w dwa tysiące koni?
...Czy to były huzary? Czy to byli dragoni?
...Skąd się wzięli i przez kogo nasłani?!
...Czy to byli ułani?
A ta dudka z zielonej wierzbiny
tylko jeden, jeden ma ton...
Huk i blask, błysk i grzmot w oddali!
Pojechali w tysiące koni,
pojechali na zgon, na zgon...
Ułani, ułani na czele
pod granaty, kule, szrapnele,
wspięty w siodle każdy, z szablą w dłoni!
a za nimi huzarzy, a za nimi dragoni! !
Któż powstrzyma ich i kto ocali?!
A ta dudka z zielonej wierzbiny
zawsze jeden, jeden ma ton...
Każdy kłos na polu – w ziemię wbity,
połamany, stratowany kopyty;
każda jabłoń – owocu zbawiona;
każda czysta studnia – splugawiona;
nad cichemi, zwęglonemi sioły
puste krzyczą o hańbie kościoły!...
Kto rozpętał nad nami te klęski?
Czyje trupy włóczą po zagonie
oszalałe od przestrachu konie?
Czyj zawczora, wracając zwycięski,
pułk – podpalił wieś i dwór zrabował
i siwego księdza zamordował?
Kto nagrodzi, Boże rozgniewany,
te pożogi, te krzywdy, te rany?
Kto, gdy nowe jutro rozednieje,
trupie pola zorze i obsieje?
...I kto wskrzesi tych, co dziś się biją,
za czyją wolność, za czyją?![1]
1. |
Łempicki, Stanisław, Fischer, Adam, Polska pieśń wojenna: antologia poezji polskiej z roku wielkiej wojny, Lwów, Księgarnia Polska, 1916, s. 84, 85. |