Zgłoszenie do artykułu: Anna Maria

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Anna Maria

Autor słów:

Dzikowski, Krzysztof

Schneider, Dieter[3]
Dokonał tłumaczenia na język niemiecki.

Autor muzyki:

Krajewski, Seweryn

Data powstania:

1968

Informacje

Ależ to było wydarzenie. Festiwal sopocki 1968 r. Na scenie najpopularniejszy wtedy polski zespół, Czerwone Gitary. Ale nie sam. Towarzyszy mu sześcioro dzieci, może ośmio-dziesięciolatków. Białe podkolanówki, takież bluzeczki i koszule, granatowe spódniczki i krótkie spodenki. Muzycy z obowiązującymi wtedy żabotami pod szyją. Seweryn Krajewski z dwunastostrunową gitarą akustyczną. Te śpiewające dzieci, jak się później okazało „wypożyczone” z jednej z trójmiejskich szkół muzycznych, to był zabieg prekursorski, pojawił się na wiele lat przed tym jak Pink Floyd z chórem dziecięcym wykonali swoją Another Brick in The Wall.

Zaczynają najmłodsi, dosyć smętnie, potem sam kompozytor. Wzrok wbity w ziemię, albo ogarniający widownię nic niewidzącym spojrzeniem. Do tego piękny soczysty dźwięk gitary.

W takich okolicznościach Świat dowiedział się o istnieniu Anny Marii, która smutną ma twarzwciąż patrzy w dal.

Krzysztof Dzikowski, autor tekstu: Seweryn nigdy przedtem tego nie robił, po prostu przynosił mi muzykę i zostawiał pełną swobodę pisania. Ten jeden, jedyny raz przyszedł z zamówieniem. W tekście miały wystąpić słowa Anna Maria. Widziałem, że nie chce nic więcej na ten temat powiedzieć, a ja dyskrecjonalnie nie pytałem. Zdałem się na przesłanie jakie niosła muzyka i postanowiłem napisać o czekającej kobiecie. Tak jak kobieta czeka na swojego mężczyznę, który wróci z morza, albo z wojny, albo z kopalni. Wie, że grozi mu niebezpieczeństwo, spogląda przez okno, drży z niepokoju. Nie znałem tej konkretnej Anny Marii więc nie mogłem odnieść się bezpośrednio do niej, napisałem więc o tajemniczej, wyczekującej kobiecie.

Seweryn zostawił mnie z tą smutną melodią i wyjechał na koncerty. Kiedy po dwóch dniach wrócił, moja praca była skończona. Pomieszkiwał wtedy u mnie w Warszawie, więc dałem mu tekst, a on od razu wziął gitarę i prześpiewał całość. Nie miał żadnych uwag, zaakceptował mój pomysł i tak zostało.

– Trochę lakoniczna ta twoja opowieść – mówię do Dzikowskiego – zadzwonię do Seweryna może on mi powie coś więcej.

– Nie masz co dzwonić, on w ogóle nie chce rozmawiać z dziennikarzami, a już o Annie Marii, w ogóle.

A jednak spróbowałem. Przez kilka lat mieszkał w sąsiedniej miejscowości, nie znałem go zbyt dobrze, ale spotykaliśmy się u wspólnych znajomych. Był miły, sympatyczny, bardzo dowcipny. Niestety Krzysztof Dzikowski miał rację. Usłyszałem więc, że trzeba patrzeć w przyszłość, a na moje no to chociaż o „Annie Marii”, powiało z telefonu takim chłodem, że musiałem odsunąć słuchawkę, aby nie odmrozić ucha.

Jakieś informacje o tej tajemniczej dziewczynie jednak miałem. W książce To właśnie my znajdujemy takie słowa: Pytany po festiwalu sopockim kto jest adresatem (bohaterem) tej piosenki Seweryn Krajewski unikał odpowiedzi. Teraz mówi: „Napisałem i śpiewałem ten utwór dla mojej dziewczyny z Non’Stopu, nie spodziewałem się, że dostąpi on takiej popularności”.

Nie była to jednak taka zwykła dziewczyna i zwykłe uczucie. Marek Gaszyński, dotarł do wywiadu, którego kompozytor udzielił w 1996 r. polonijnemu „Dziennikowi Związkowemu”, czytamy w nim: Utwór ten miał dla mnie szczególne znaczenie – chociaż nie o wszystkim chciałbym mówić, nawet dzisiaj. Jest pewna sfera wspomnień, która powinna zostać bardzo prywatna. Jasne, że chodziło o dziewczynę, która musiała wyjechać z Polski już na zawsze. I dla niej i dla mnie był to wówczas dramat. To była pierwsza miłość, piękna, czysta, niepowtarzalna.

Oczywiście tysiące dziewcząt marzyły, żeby czekać na pięknego Seweryna. Tajemnicza postać Anny Marii, pojawiała się więc w licznych plotkach. A to, że bohaterką piosenki jest jakaś kobieta „lekkich obyczajów”, a to, że spikerka katowickiej telewizji, a to, że napisał ją dla chorej na białaczkę siostry. No bzdura na bzdurze.

Okazuje się wszakże, że jest więcej osób „pokrzywdzonych” przez wyjazd Anny Marii. Janusz Głowacki w swoim zbiorku Z głowy opisuje taką historyjkę: Chwilę przedtem, a może trochę później, rzuciła mnie prześliczna modelka Anna Maria, o której i dla której napisano piosenkę „Anna Maria smutną ma twarz”, a chóry dziecięce śpiewały ją na festiwalu w Sopocie. Otóż Anna Maria w samym rozkwicie naszej miłości otrzymała zaproszenie do modelowania w Mediolanie. I świetnie pamiętam wzruszającą jak w filmie „Casablanca” scenę naszego pożegnania na lotnisku. – Ty, Anno Mario, już do mnie nie wrócisz – mówiłem przez łzy. – Wyjdziesz tam za mąż. A ona pocieszała mnie: – Nie martw się, ukochany. Kto by tam chciał się ze mną ożenić? Wszyscy mnie przelecą i wrócę do ciebie. Nie wróciła.

A może to chodziło o inną Annę Marię[2]?

Bibliografia