Boże mój, melodia ta o, jakież chwile przypomina,
Jak rozżarza w piersi krew!
Mój ojciec w kole rodzinnem naszem mnie lub Zbigniewa,
Starszego syna, ucząc drewnianym władać pałaszem,
Tak często nucił ten uroczy śpiew!
Słyszę tę piosenkę z dziecięcych wspomnień echem,
Jak płynie z piersi ojca do niebiańskich stref!
Widzę jak matka z anielskim swym uśmiechem,
Strzeże synów, swoich synów igrających w cieniu drzew...
Słyszę, jak rodzic tę pieść swobodnie nuci,
Gdy w świętej powinności żegna chatę swą,
Słyszę, jak matka, niepewna czy on wróci,
Wzywa Boga, wzywa Boga, by w nieszczęściu bronił go.
Matko moja miła!
Gdyś nas osierociła,
Po twym zgonie, w ojca łonie
Skonał ten serdeczny śpiew,
Serdeczny śpiew.[2]