Ponad głową czysta smuga nieba
wsparta tylko o wierzchołki wzgórz,
w ostrym słońcu dzień jak krzyk dojrzewa,
pustą drogą pełznie żółty kurz.
A ty tylko pod nogami masz
asfaltowe łąki wielkich miast,
a ty tylko pod nogami masz
asfaltowe łąki wielkich miast.
Drogowskazy nad przydrożnym rowem
powyginał w różne strony wiatr,
horyzonty doścignięte wzrokiem,
giną w dali jak w obłoku ptak.
A ty tylko wokół siebie masz
asfaltowe łąki wielkich miast,
a ty tylko wokół siebie masz
asfaltowe łąki wielkich miast.
Przyjacielu, dokądkolwiek idę,
wracam tu, gdzie ziemi bije puls,
do tej drogi mojej i niczyjej,
do nadziei zielonego snu.
A ty tylko wokół siebie masz
asfaltowe łąki wielkich miast,
a ty tylko wokół siebie masz
asfaltowe łąki wielkich miast.[1]