Dawnemi czasy we grodzie Legnicy
Żył rycerz Dreptak, okaz pijanicy;
Zbroi nie naszał, pohańców nie bijał,
Jeno popijał.
Właśnie w tym czasie na Polskę był natarł
Nader ohydny i krwiożerczy Tatar
I dotarł aże pod legnickie pole;
Ja cię przepraszam...
Przeciw najeźdźcom ruszył rycerz możny
I wódz roztropny, kneź Henryk Pobożny,
A przy nim Dreptak zalany na trupa,
Aże w nim chlupa.
Wtem się wzdrygnęli on i jego wałach,
Bo wokół okrzyk zabrzmiał: – Ałłach, Ałłach!
I zewsząd natarł był Tatarzyn skośny
Żółty a sprośny!
Zatrząsł się Dreptak, wybił z butli korek,
Zasadził flaszkę w przyłbiczny otworek
I aby nerwy trochę ustatkować
Zaczął tankować.
Nagle się zdało nieszczęsnej ofierze
Że jakieś straszne spogląda nań zwierzę,
Zawrzasnął przeto w średniowiecznej mowie:
– Chodu panowie!
Pierzcha rycerstwo, pęka szyk stalowy,
Henryk Pobożny już leży bez głowy,
Z wszystkich rycerzy nie wiem czy i stówka
Uszła do Lwówka.
Wiodą Dreptaka w kajdanach do grodu:
– To ten skubaniec pierwszy krzyknął „chodu!”
Pewno dywersant, szpion, albo i zdrajca!
Obciąć mu głowę!
Nieszczęsny Dreptak ze strachu się wije:
– Niech mnie szlag trafi, widziałem bestyję!
– Jaką? Tygrysa, smoka, bazyliszkę?
– Nie! Białą myszkę!
Zagrzmiała śmiechem kresowa stanica:
– Jakże go karać, gdy to pijanica?
Ot, kopnąć w tyłek, wytargać za pirze
I won za dźwirze!
Morał tu widać jasno jak na dłoni:
Bohater zginie, świnia się uchroni!
Czemże być lepiej: żyjącym prosięciem
Czy martwym księciem?
Ja żadnej rady dawać tu nie mogę;
Musisz słuchaczu sam wybrać swą drogę,
Najgorzej wszakoż, licz się z tą opinią,
Być martwą świnią![1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |