Długu tuliły winzienny mury
ciału Macocha(1), co zbrodni siał.
/Długu w Brygidkach(2) siedział ponury,
strasznu za życia pokuty miał./bis
Nie chciał nikogu, płakał, żałował
i za swy czyny umrzyć by rad,
/bu straszny doli los mu zgutował,
po cóż mu życi, po cóż mu świat?/bis
Garłu upuchłu, piersi bulały,
modły ku niebu słał z drżoncych warg.
/Zbrodni mu życi pienkny złamały,
płakał nucami śród ciongłych skarg./bis
A gdy już bliski był skunani,
rzek: Na cmyntarzu nie chcy mieć grób.
/Niech dzieś pud ścieżku nad pudyptami
skazany bedzi nyndzarza trup./bis
Nidługu skonał. U śmierci proga
modlił si jeszczy, skruszony był.
/Płakał i błagał litości Boga,
ży w takim grzechu na świeci żył./bis
Sztyry mu deski bidacki danu
za zakuńczeni tych walk i burz
/i na cmyntarzu gu puchuwanu,
dzie płaczy rosa śród dzikich róż./bis[1]
(1) Damazy Macoch – członek zakonu Paulinów w Częstochowie, zabił Wacława Krzyżanowskiego, męża swej kochanki. Sąd Apelacyjny w Warszawie skazał go w 1912 r. na 12 lat ciężkich robót.
(2) Macoch przebywał na terenie zaboru rosyjskiego, nie mógł więc odbywać kary w lwowskich Brygidkach. Być może stał się postacią legendarną i jego zła sława dotarła do Galicji. Piosenka ma raczej charakter symboliczny, a nie historyczny.