Była sobie pewna dama
Co nie żyła nigdy sama
Tylko zawsze to Adama
Miała to znów Abrahama
Innych też bywała gama
Słowem istna panorama.
Miała również owa dama
Takie stroje jak Halama
Tu srebrzyście lśni piżama
Tu i ówdzie złota lama
Biustonosze to aż dwa ma
Tudzież futro z psa ma.
A jadała owa dama
Więcej od hipopotama
Ciągle siedzi i coś szama
Aż ją boli ustna jama
Przy czym tyje, cóż za drama
Co sekundę o pół grama.
Aż nareszcie owa dama
Objadając się na chama
Rozszerzyła się jak brama
Względnie we Włocławku tama
I jak huknie to nie fama
Nie pic ani nie reklama.
Aż Honduras i Panama
Wnet nakryli się nogama
Zadrżał wulkan Fujijama
A z drużyny Totenhama
Co jechała na Bergama
Pozostała mokra plama.
Bajka ta morały dwa ma
Pierwszy że się obżerama
Tak że czasem aż pękama
Jak nieszczęsna owa dama
Morał drugi, joj o mama
Zapomniałam, zapomniałem. Ale plama.
Wybaczycie? – Wybaczama. No to sztama.[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |