Chóry śpiewały – milczał głos
Który powinien wszystko wyjaśnić
Szły tłumy białe
Szły tłumy białe
Nad umowną krawędź przepaści.
Tam stali oni – i stał on
Skrzydła im ścierpły w długiej niewoli
A wokół skroni
A wokół skroni
Nie mają już aureoli.
Udowodniono wszystkim więc
I wszyscy dzisiaj będą strąceni
W twarzach znajomych
W twarzach znajomych
Nie blask niebieski się mieni...
Niektórzy dumnie prężą kark
Gdy w dół ich miecz ognisty spycha
Tłumaczą w tłumie
Tłumaczą w tłumie
– Nie duma to – lecz pycha.
Niektórzy płaczą, krzyczą w głos
Ich wrzask zagłusza chór anielski
Niektórzy skaczą
Niektórzy skaczą
Chcą być przeklęci pierwsi.
Ostatni spadnie pierwszy z nich
Czerniejąc w locie po koronę
Po nim zostanie
Po nim zostanie biel
Tłumu – głos stłumiony.
Więc egzekucja dokonana
Anioł szatanem nazwie brata
Na chwałę Pana
Na chwałę Pana
I wieczną rozpacz świata.[1]