Kiej w poblizkiem lesie
Kukułeczka kuka
To serduszko rwie się
I do chłopca puka ach!
A choć dziewczę w trwodzę
Pyta się ptaszyny
Powiedz mi niebodze
Kiej będą zmowiny?
A kukułka kuka kuka
kuka kuka kuka.
Przestańże ty kukać
Ja tak czekać nie chcę
Wolę ja posłuchać
Jak dziś żabka rechce
A tu żabka ra ra ra ra ra
Czemuż tak powolne
Żabko twe rechtanie
Serce me niezdolne
Na długie czekanie
Ej już wiem co zrobię
By wywróżyć gody
Ach biegnę sobie
Jutro na jagody
Ach biegnę sobie
Jutro na jagody
I jeszcze nad rankiem
Słonko nie wyjrzało
Dziewczę już ze dzbankiem
Do lasu leciało! Ach!
I choć aż do granic
Cały las zchodziło
Nie zdało się na nic
Bo jagód nie było
I padło żałośnie
I więcej nie szuka
A na bliskiej sośnie
Wciąż kukułka kuka[1]