Warszawianka dla kochanka
Szyła białą chorągiewkę.
To płakała, to wzdychała,
Śląc modły do Boga.
Warszawiaczek zrzucił fraczek:
Przeciw cara jest czamara,
/Kulka w rurkę, proch w panewkę,
I dalej na wroga./bis
Choć na mało, ale śmiało
Zajrzem jemu prosto w oczy.
Niechaj przyzna, że ojczyzna
Droższa nam nad życie.
Że swobody czczą narody,
Że w ich łonie pożar płonie.
/Co tyranom krew wytoczy
Na wolności szczycie./bis
Spiesz do boju, tam śród znoju
Wspomnij sobie o kochance!
Ach, ta luba serc zaguba
Piękna jak swoboda
A gdy w polu od ran bolu,
Z wodza boku cofniesz kroku,
/Patrz na twoją białą lancę
Ona sił ci doda./bis
Od kochanki biegnij w szranki,
By pokochać bóstwo walki,
Kraj ocalić, cara zwalić,
Pierś ozdobić blizną.
Lube siostry, to grot ostry
Wypadł z nieba, znieść go trzeba,
/Ustąpić dla tej rywalki,
Co się zwie Ojczyzną./bis[1]