Wariant 1
StrzałkaBije jo cepami
od świtu do zmroku,
az mie mdłości biero,
dostaje uroku.
Muso nieroz babka
urok mi odcyniać,
septać nad wyglami
i wody przyliwać.
Zeby jo był panym,
znoł z miasta likorza,
brzuch by mie nie boloł,
smakowała worza(1).
Moze bym ji dłuzy
pozył na tym świecie,
nic bym nie krzywdowoł,
choć mie bida gniecie.
Trza posod(2) domłócić
i powygrabywać,
bo karbowy cęsto
zacyno tu bywać.
Styrte zyta woma
dzisioj namłóciłym,
rece juz ustały,
nieźle sie zmecyłym.[1]
(1) worza – jedzenie gotowane
(2) posod – zboże rozłożone na klepisku przygotowane do młócenia
1. |
Chorosiński Jna, Pieśni pracy ludu kieleckiego, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1955, s. 184, 185. |