Gdy ci zbrzydnie życie szare
i uczelni mury stare
gdy dziewczyna kosza da
gdy cię chłopak za nic ma
Bimbaj na potęgę, rzuć w diabły tę mordęgę
rzuć pióro, zamknij księgę, przestań wreszcie kwękać raz
Chodź z nami na włóczęgę, chodź z nami na łazęgę
chodź z nami na włóczęgę, ruszaj z nami póki czas
Gdy ci zbrzydnie jazgot miasta
gdy ci krzesło w plecy wrasta
gdy kłopotów masz już dość
gdy cię na świat bierze złość
Gdy stołówka życie truje
gdy się niewyraźnie czujesz
gdy na wojsku gnębią cię
gdy masz dosyć już, psiakrew
Gdzieś tam dziekan w sinej dali
a my leżym tu na hali
precz kłopoty, precz frasunek
gdy z kumplami sączysz trunek
Porzuć wszelkie konwenanse
nawiązuj krótkie romanse
medycyna jest od tego
żebyś nie bał się kolego
Tam idziemy, gdzie nas nie ma
Gdzie się z niebem łączy ziemia
tam, gdzie horyzontu kres
tam nasz cel wędrówki jest[1]
1. |
Hej w góry, w góry: piosenki o górach i włóczędze: śpiewnik studencki, Wrocław, 1991, s. 17, 18. |