Czekam przez cały rok na lato
A ty znienacka dziś mówisz mi,
że jedziesz sobie na wakacje…
Nad głową słyszę silników ryk…
To twój samolot nad dachami;
Ty lecisz w górę – ja wpadam w dół…
Błękitne,
to popołudnie za błękitne jest jak na mój gust,
bez ciebie
nie umiem sobie sam poradzić i zdycham tu…
Dlatego
już prawie prawie wsiadam w pociąg,
by jechać za tobą w świat,
lecz pociąg mój i pragnienia
w przeciwną stronę zaczynają gnać…
Czuję się jak bym znów był dzieckiem
i w mieście został w wakacje sam…
Nudzę się tu niemiłosiernie,
snuję się smętnie to tu to tam…
Teraz jest zresztą jeszcze gorzej,
bo moich dziadków nie ma i psa…
Błekitne… zaczynają gnać…
Zaczynam bawić się w safari,
ogród to dżungla; dąb – baobab!
Tak było kiedy byłem mały,
teraz nie bardzo już tak się da…
Za dużo kręci się tu ludzi,
nie ma safari i nie ma lwa…
Błękitne… zaczynają gnać…
Azzurro, il pomeriggio e troppo azzurro e lungo per me
Mi accorgo di non avere piu risorse senza di te
Allora io quasi quasi prendo il treno
e vengo, vengo da te.
Il treno dei desideri nei miei pensieri all’incontrario va.[1]
1. |
Zespół Reprezentacyjny |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |