Z granatowej ciszy, hen z galaktycznych łąk
Schodzimy na planetę, na nieznany, jasny ląd
Lekko i nieśmiało
Odkrywamy całą
Nienazwaną jeszcze życia chęć
Zaliczmy pierwsze próby dziecinnych klęsk.
Z granatowej ciszy, hen z galaktycznych pól
Powoli dojrzewamy do już wyznaczonych ról
Ale ponad wszystko
Gwiezdne kumplowisko
Chce się bawić, łamać serca, lśnić
Dać się rozbłękitnić światu
Po prostu żyć!
Suną Mleczna Drogą
Z oniemiałą trwogą
Mleczni bracia, czyli my!
Żeby zstąpić na dół
Na ten ziemski padół
Na te ziemskie parę chwil
Łamią się sercami
Chlebem, pragnieniami
Myśli mają mleczne
Że jest wszystko wieczne
Sami i nie sami żywią się baśniami
Z gwiazd!
Z granatowej ciszy, hen z galaktycznych hal
Dorośli aż do bólu przekraczamy każda z miar
Śniąc prawdziwie nowy
Raj atramentowy
Zabiegani o powszedni chleb
Z wolna przechodzimy cisi na drugi brzeg!
Gdy światło się wypali, gdy skończy się nasz czas
Zgaśniemy, by zapłonąć pośród towarzyszek – gwiazd
Znów spotkamy znanych
Dawno niewidzianych
Tych, co z nami rozbijali szkło
Odnajdziemy wtedy wspólny
Niebieski port!
Suną Mleczną Drogą
Z oniemiałą trwogą
Mleczni bracia, czyli my!
Żeby zstąpić na dół
Na ten ziemski padół
Na te ziemskie parę chwil!
Łamią się sercami
Chlebem, pragnieniami
Myśli mają mleczne
Że jest wszystko wieczne
Sami i nie sami
Żywią się baśniami
Obracają myśli
Tam skąd żeśmy przyszli
Z gwiazd![1]
1. |
Bolanowski, Leszek |
2. |
Leszek Bolanowski, Paweł Ferenc, Rymy stańczykowskie, Nowy Sącz, 2013, s. 105. |
3. |