Wszyscy siedli do barszczu i uszek
Stefan wkręca korkociąg już w winko
A ja sterczeć tu muszę i się nijak nie skuszę
Bo ja jestem pieprzoną choinką
A ja sterczeć tu muszę i się nijak nie skuszę
Bo ja jestem pieprzoną choinką
Obwiesili mnie wszystkim, co mieli
Bombki-srombki po cioci Krysi
Jeszcze od Cioci Heli sześć obskurnych gazeli
Trzysta lampek, więc wszystko mi wisi
Stefan kupił mnie wczoraj pod Obi
Lecz dziś rano mnie wciągał po piętrach
No bo spotkał pod Obi kumpla co w sieciach robi
Więc urządził z nim wigilię beta
Stoję więc, mrugam jak autoalarm
Dzieci Stefka się grzebią w prezentach
Żona Stefana Ala pyta jak smakowała
Zupa-barszcz no i karp-galareta
Nadszedł moment najgorszy w te święta
Stefan sobie przypomniał „Cicha noc”
Do „Święta noc” pamiętał, potem la la i ten, ta…
Błagam niechaj już stanie się rano
Nic dziwnego, że bunt we mnie wzrasta
Błyskam wrogo na całą rodzinę
Eh tak wyjść na ulice, wrogo nastawić szpice
Zrobić ludziom noc żywych choinek[1]
1. |
Szpak, Ścibor |
2. |