Pan chorąży dzisiaj marzy…
Gilewicza wziął kaprala,
O minionych chwilach gwarzy…
Napłynęła wspomnień fala…
Przed oczyma – jak motyle
Sny się wiją wstęgą złotą…
Zmartwychwstają zbiegłe chwile,
W wieniec wspomnień już się plotą…
Idą w złotych tęcz zawiei –
Takie bliskie – życiem tchnące,
Biorą duszę – topią w słońce,
Idą wszystkie po kolei…
Pan chorąży dzisiaj marzy…
Gilewicza – wziął kaprala,
O minionych chwilach gwarzy
Napłynęła wspomnień fala…[1]