Pewien chorąży postępu
Wszedł na chwilę do ustępu,
(Albowiem nawet chorąży
Z przerwami do celu dąży)
A póki co – swą chorągiew
Oparł o ławkę, czy stągiew,
Bo jak się człowiekowi zechce,
To mu głupio dzierżyć drzewce...
Niestety, tą samą ścieżką
Szedł niejaki Dreptak Mieszko,
Dosyć podejrzany ciura,
Chociaż szlachcic, herbu „Rura”,
I gdy chorągiew zobaczył –
To natychmiast ją zahaczył,
Bo miał taki zwyczaj kreci
Że brał wszystko, jak podleci:
Bieliznę, konie, medale,
Babki i inne detale.
Wziął tę chorągiew i chodu,
A tu za nim ćma narodu!
każdy rzuca chatę, harem,
I leci za tym sztandarem,
Bo był na nim szczytny slogan –
„Naprzód” lub „Hajda na pogan!”,
„Oswobodzim Ziemię Świętą”,
Czy „Precz z feudalną rentą!”,
„Przez śmierć rycerską – do raju”,
Tak czy siak – coś w rodzaju.
Kto żyw tylko za nim podał się
A wtem Dreptak zatrzymał się,
Strzepnął pył, poprawił kurtę
I zastukał w jakąś furtkę,
Za którą potem wygodnie
Siedział prawie dwa tygodnie,
A że ludziom ziąb dokuczał –
Ktoś zajrzał dziurką od klucza,
I wydał okrzyk paniczny:
– Ludzie! Toż to dom publiczny!
Tłum od razu się rozluźnił,
Postęp się mocno opóźnił,
Zaczęły się gwałty, picie
I dzielnicowe rozbicie,
Wojny, rozbiory, powstania,
A wszystko przez tego drania!
Ów fakt – wniosek wysnuć każe:
– Ważne hasło na sztandarze,
Dobrze jednak jest, gdy wie się
Kto ten piękny sztandar niesie
Oraz do jakiego celu?
Bywa, że i do bordelu...[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://dalmafon.pl |
3. |