Hen w ciemnym borze,
Mieszkał nieborze,
Cygan staruszek,
Od wielu już lat.
Smętne piosneczki,
Snuły skrzypeczki.
Niegdyś słynniejszy,
Dziś nie chciał ich świat.
Znów przyszła wiosna,
Wonna radosna,
Słodko z gałązki,
Zaświergotał znów ptak.
Kochana gdzie skrzypce moje,
Serce drży we mnie jak liść
Hen tam do miasta gwarnego,
Dziś muszę jeszcze tam iść.
I idzie stary przez pola jary,
Choć starość ciąży, na plecach ma garb
Idzie, kuleje i pot zeń leje
I ściska mocno skrzypeczki swój skarb.
Już jest nareszcie,
W Wiśniowym mieście.
Do sali wkracza,
A serce mu drży.
Przepraszam mości panowie,
Czy nie pamięta kto z was?
Żyłem tu niegdyś przed laty,
A pieśnią słodziłem czas.
Wtem ktoś wyskoczył,
Z śmiechem ochoczym.
Mości panowie ten oszust z nas kpi.
Włóczęgo fora,
Z pańskiego dwora,
Dalej pikolo otwieraj mu drzwi.
Na rozkaz pana,
Kelner Cygana,
Za drzwi wyrzucił,
Uderzył go w kark.
Znalazła potem,
Trupa pod płotem,
Stara Cyganka
I łkała wśród skarg
Już on wam nie zagra nigdy,
U ludzi bez serc i dusz.
Znikły już jego skrzypeczki,
Znikły na zawsze już.
Jest w ciemnym lesie grób cichy,
Wśród polnych kwiatów się skrył,
Leży w nim cygan staruszek,
Który dla pieśni swej żył.
Jak dla niej żył,
Tak dla niej zmarł.[1]