Ateny drżały już oddechem ulic rozpalonych,
Gorącem słońca tysiącletnich wacht,
Gdy zapatrzony w srebro masztów wiosną otulonych
Z Marina Kalamaki nasz wypływał jacht.
I kiedy dziób z pucharu morza pijąc pierwszą falę
W jej smaku wyczuł, że rejs nie jest snem,
Wznieśliśmy szkła i każdy dbał, by w tym radości szkwale
Nie jeden raz kielichy mogły błysnąć dnem.
Ref. Śpią na Cykladach zatoczki wśród skał.
Gdybyś obudzić je chciał,
Niech rybaka łuską lśniąca łódź
Gdzieś pośród głazów, co wrogiem twych burt,
Wskaże bezpieczny ci nurt.
W jej kilwater jacht bez trwogi rzuć.
Tuż pod urwiska kamiennym zboczem
Kotwica sięgnie dna,
Kryjąc się w barwnym tle podwodnych szat.
Znam na Cykladach zatoczkę wśród skał,
Wiatr na buzuki w niej grał,
A dokoła trwał antyczny świat.
W zacisznych portach małe knajpki gości wciąż spragnione
Schodziły do nas aż na plaży piach
Kusiły swoich wdzięków wonią wielce ucieszone
Gdy keją z gitarami pod ich szliśmy dach
Z południa powiał ciepły wiatr i wracać wypadało
Już rejsu zmierzch nad morzem chylił skroń
Za nami mrowie greckich wysp w zarysie chmur topniało
Wezwaniem takielunku podążyła dłoń[1].
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |