Raz Czerwony Kapturek
wszedł sobie do lasu
i tak idzie, i śpiewa,
no bo trochę ma czasu.
i tak idzie, i śpiewa,
no bo trochę ma czasu.
La la la la la la la...
Szczypie sobie maliny,
Skubie sobie poziomki,
Biegnie sobie w podskokach
Przez gaiki i łąki.
La la la la la la la...
Wreszcie puk-puk w okieneczko:
– Wstawaj babciu raz, dwa,
mam wszystkiego po troszeczku,
bom o ciebie zadbał.
– Ach dzień dobry, Kapturku
babcia w siódmym jest niebie –
– czemu robisz mi puk-puk,
wejdź i czuj się u siebie.
La la la la la la la...
– Ale co to maja babciu,
masz tak wielkie uszy?
To dlatego mój Kapturku,
bym cię mogła słyszeć.
– Ale czemu babuniu,
takie wielkie masz oczy?
– Żeby ci się przyglądać
jesteś taki uroczy...
– Ale czemu babuniu,
takie zęby masz wielkie?
– Bo nie jestem babunią,
tylko bardzo złym wilkiem...
– A to heca droga babciu,
to się świetnie składa,
jestem lampart, nie Kapturek,
chętnie wilki zjadam.
Czas wyciągnąć nam morał,
bo już krew płynie ciurkiem:
co się kryje – nikt nie wie –
pod czerwonym kapturkiem
co się kryje – nikt nie wie –
pod czerwonym kapturkiem.[1]
1. |
http://www.okularnicy.org.pl |