Zawalił mi się dom,
W którym był piec i stół, i prycza.
Dom stał daleko stąd,
Alem ścian jednak jęk usłyszał;
A tyle było rąk,
Które ze wszystkich stron
Podtrzymać miały – wiszar.
Komu się: chce iść w trop
By znaleźć i ukarać winnych,
Gdy się zawalił strop
Na głowy silnych i bezsilnych;
I każdy z nich dziś – Hiob,
Męczennik, święty, łotr,
Lub Samson krotochwilny.
Czemu ma służyć gruz
Mniej pieśni godny, niż zazwyczaj;
Zgaszone wapno ust,
Którymi ktoś przestrogi krzyczał…
Bez ścian się pnący bluszcz,
Pastwisko dla kóz –
Gdzie piec był, stół i prycza.[1]