Już wszyscy wrócili z wakacji
Bliżsi i dalsi sąsiedzi
I nadszedł okres ekspiacji
Tudzież ogólnej spowiedzi
Mężowie zdenerwowani
Tłumaczą zawile i długo
Skąd się wziął damski stanik
Numer 6 w klatce z papugą
Że może zmyślny ptaszek
Skądś przyniósł tę rzecz intymną
W ramach ptaszęcych igraszek
A żony uśmiechają się zimno
A mężom wzrok dziwnie biega
I całkiem upada w nich dusza
Aż wreszcie krzyk się rozlega
Ajoj, tylko nie po uszach
Lecz świat jest urządzony
I sprawiedliwie i mądrze
Bo teraz tłumaczą się żony
Ja z Zyziem? – Ale skądże
Nie mam nic na sumieniu
Tu mąż argument wytacza
A w śladzie po ugryzieniu
Brakuje lewego siekacza
Gdzie się obrócić tam wszędzie
To on przyrzeka, to ona
– Przysięgnij że więcej nie będziesz
– Nie będę, niech tak skonam
Przestają latać buty
Cichnie ostre strzelanie
Przemija czas pokuty
Powraca zaufanie
Tylko od czasu do czasu
Myśl nagła zakołata
– Jejku, byle do wczasów
– Boże, byle do lata
Poza tym wszystko cacy
Słuchamy sobie radyjka
Chadzamy sobie do pracy
Pomagamy dzieciom w lekcyjkach
Umacniamy miłość małżeńską
W czasie rocznic bijemy brawa
– Lub chadzamy na nabożeństwo
– Lub mawiamy że społeczeństwo
Gdzie indziej jest w rozkładzie
Ale u nas w zasadzie
Się opiera na zdrowych podstawach[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |