Satyryk raz wybiegł na scenę
Z dowcipem ćwiczonym wcześniej,
A widać, że facet ma wenę,
A widać, że będzie śmiesznie.
I zaczął satyryk narrację,
I mówił z polotem i wdziękiem,
I dostał burzliwą owację…
Lecz zanim powiedział puentę.
A innym znów razem on zdołał
Dokończyć swój dowcip, ale
Choć puenta i śmieszna, i mądra,
Nie śmiali się ludzie wcale.
By wszystkim więc było tu prościej
I aby nie zepsuć dzieła,
Kochani, wsłuchajcie się w prośbę,
Kochani, wsłuchajcie się w prośbę,
Kochani, wsłuchajcie się w prośbę:
Oklasków nam trzeba – teraz!
* * *
Więc jako że łączy nas dosyć
I przeszliśmy razem wiele,
Kochani, nie dajcie się prosić,
Kochani, nie dajcie się prosić,
Kochani, nie dajcie się prosić:
Spróbujcie zaklaskać – śmielej![1]
1. |
Kmita, Rafał |
2. |