W sobotę centrum miasta wygląda tak samo,
jak i w każdy inny dzień tygodnia;
twoje niebo – panie Hłasko – wciąż nad nami
gaśnie, jak wypalona w marszu pochodnia.
Kuszą nas twoje dziewczyny,
twoje niebo wciąż nad nami;
ten niewinny pierwszy krok w chmurach już uczyniliśmy
i zawstydzeni wracamy parami.
Płyną z latami nasze życiorysy,
jesteśmy coraz bardziej syci, ubrani coraz lepiej;
nikt nie opłakuje już złych miłości
i nikt już chmur się nie czepia.
W półpancerzach nader praktycznych,
od innego – panie Hłasko – wypożyczonych,
gotowi jesteśmy zasiąść do każdego stołu i od każdego wstać
w niezachwianym poczuciu własnej porządności.
Za wcześnie odszedłeś panie Hłasko
w jakimś obcym, złym hotelu,
a przecież twoje niebo i tak wciąż nad nami
1. |
Poprawa Jan, Zaśpiewać na barykadzie młodości, Warszawa, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, 1984, s. 41, 42. |
2. |
http://www.grzegorztomczak.art.pl/ |