Gdy pewnej nocy nadszedł sztorm
I morskie fale wzdymał,
Tytoniem splunął sternik John
I rzekł do majtka Jima:
„Północno-wschodni wieje, Jim,
Nic go nie wstrzyma w biegu.
Dopomóż Boże wszystkim tym,
Co dzisiaj są na brzegu.”
Razem!
W górę szkło!
Pij za tych, co na lądzie aż po dno!
Tych nieostrożnych ludzi strach
trzęsie w tej chwili właśnie.
I w łóżkach leżąc drżą, że dach
na łeb im zaraz trzaśnie.
Biedacy, jakże wszystkim nam
zazdroszczą niesłychanie.
Jakże by chcieli, zamiast tam,
być tu na oceanie.
Razem!
W górę szkło!
Pij za tych, co na lądzie aż po dno!
Taki, na przykład, co spraw moc
ma w mieście poza domem
i wraca w tę burzliwą noc,
by swą popieścić żonę.
Gdy na pokładzie, ja i ty,
Spokojnie sobie leżym,
Na niego belki, cegły, tynk
Lecą, gdy miastem bieży.
Razem!
W górę szkło!
Pij za tych, co na lądzie aż po dno!
Każdy z nas słyszał przecież to,
Że człowiek w mieście ginie.
Wypadki są, pożary są,
Złoczyńcy są w Londynie.
I wszyscy narażeni tam,
Bogacze z nędzarzami.
Dziękować Bogu tylko nam,
Żeśmy marynarzami.
Razem!
W górę szkło!
Pij za tych, co na lądzie aż po dno![2]
1. |
|
2. |
http://czteryrefy.pl/ |