Choć pewnie każda roku pora,
czy mroźny styczeń, czy też maj,
ma wśród nas swego amatora,
pierwszeństwo większość latu da.
Wie bowiem dobrze, kto jest z nami,
że inny wymiar zyska czas,
gdy świat zapachnie wakacjami
i znany sygnał zagra las.
I on, i ja, i ty – liczymy dni,
by plecak wziąć na ramiona.
I ty, i on, i ja – czekamy dnia,
by ruszyć drogą poprzez pola.
Gdy słońce wzbije się na nieba szczyt,
to w mieście nie zostanie nikt.
Gdy słońce wzbije się na nieba szczyt,
to w mieście nie zostanie nikt.
A gdy wakacji pora minie,
zieloną księgę zamknie las,
spakujesz plecak i koc zwiniesz,
bo wracać już do miasta czas.
Wie bowiem dobrze, kto jest z nami,
tygodnie lata krótkie są,
lecz znów przypłyną wspomnieniami,
piosenki echo sprawi to.
I on, i ja, ty – liczymy dni,
by plecak wziąć na ramiona,
I ty, i on, i ja – czekamy dnia,
by ruszyć drogą poprzez pola.
Bo kto raz przeżył latem to, co my,
już od jesieni liczy dni.
Bo kto raz przeżył latem to, co my,
już od jesieni liczy dni.[1]