Dzień odszedł daleko
i wieczór już rozsnuł
niebieskie, chłodne mgły...
Bór ciemny cichutko
układa się do snu.
Nie śpimy tylko my...
Ognisko się żarzy
i płynie, i płynie śpiew,
aż księżyc-towarzysz
zdziwioną uniósł brew.
Przed laty, przed laty,
w wojennym pochodzie
szło wojsko przez ten las.
A może z tym wojskiem
do kraju szedł ojciec
lub brat któregoś z nas.
I może tu blisko
spoczywał po znojnym dniu.
Płonęło ognisko,
las szumiał mu do snu.
Las szumi i szumi,
ognisko się żarzy,
dokoła wszystko śpi.
Druhowie, my kiedyś
staniemy na straży
tych jezior, pól i wsi.
Tych jarów i lasów,
tych drożyn, bielonych chat.
Więcej niechaj zawczasu