To były czasy! Pamiętam, rudy
codziennie dzwonił w stakany gwiazd,
nalewał Wisły do musztardówek
i razem z nami uderzał w gaz.
To były czasy! A wtedy Antoś,
co Pelcowiznę, jak swoją, znał,
na brzegu nocy z kumplami siadał
i na harmoszce symfonie grał...
Wszystkie pary tańczą...
Panie wybierają panów...
Panów wybiera... policja. O!
Gdzie ta harmoszka, gdzie ta harmoszka,
w której był cały warszawski świat?
Gdzie ta harmoszka, której melodie
gwizdał na palcach znad Wisły wiatr...
To były czasy! Aż kiedyś szkopom
spodobał bardzo się Wisły brzeg,
zaczęli włazić nam Pelcówkę,
co było dalej, to każdy wie.
A wtedy Antoś wziął swą harmoszkę,
nadwerężoną i pełną dziur,
i brzegiem nocy z kumplami poszedł
w podszyty wiatrem i hukiem bór.
Gdzie ta harmoszka, gdzie ta harmoszka,
w której był cały warszawski świat?
Gdzie ta harmoszka, której melodie
gwizdał na palcach znad Wisły wiatr...
To były czasy! Aż kiedy musiał
szarpany w ząbek na hajmat wiać,
zaczęła wracać z karabelami
powyszczerbiana Pelcówki brać.
Wrócili kumple na Pelcowiznę
i tylko tamtej harmoszki brak,
harmoszki, w której gdzieś tam wśród lasów
do dzisiaj może coś jeszcze gra...
Gdzie ta harmoszka, której melodie
gwizdał na palcach znad Wisły wiatr...[2]