Posłuchajcie tej historii,
która kiedyś się zdarzyła
i zmieniła życie ludzi
a tak ona się zaczyna
Na Podlasiu, hen na wschodzie
Gdzieś pod lasem człowiek siedział
Na kamieniu pod topolą
Człowiek siedział sobie sam
Pustą flaszkę w ręku trzymał
Nie miał w życiu nic on już
Nikt się przy nim nie zatrzymał
Nawet jego anioł stróż
Nie miał żalu do nikogo
Pogodzony z losem siedział
W samotności swej człowieczej
Oczy zamknął ze zmęczenia
Wtem usłyszał głos z oddali
Choć nikogo tam nie było
Niebo całe rozjaśniało
Co człowieka przeraziło
Zszedł na sam dół Pan Największy
Przez ogromny skoczył rów
Nosa podtarł człowiekowi
I powiedział synu mój.
Nie ma, co tak tutaj siedzieć
Jeszcze wilka zaraz złapiesz
Idź do domu weź poduszkę
I się połóż na kanapie
No i poszedł we wsi stronę
Do zamkniętych drzwi zastukał
Przywitała go kobieta,
Której całe życie szukał
Zaprosiła go do domu
Bo na zewnątrz był już ziąb
Otuliła, pokochała
I stąd się mój ojciec wziął[1]
1. |
Jaros, Jarosław |
2. |