Hej, ty zorzo wieczorna, czerwona,
drżał na wodzie gasnący twój blask
i kołysał się most na pontonach...
Hej, koledzy, gdzie szukać was?
Ile rzek forsowało się razem,
z ilu pieców jadało się chleb?
Śmierć patrzała ze ślepych ambrazur,
piołunami pachniał nam step.
Hej, koledzy, koledzy frontowi!
Znowu by was uścisnąć, pozdrowić.
przy szklaneczce pogwarzyć,
jak to zwiadem wypadło nam iść,
jak się granat rzucało,
czy machorkę skręcało,
jak step pachniał i szeptał nam liść.
Gdzież jesteście, druhowie od serca!
Siady bitew zarówna już czas.
Lecz pieśń o niej, o naszej żołnierce
znów rozbrzmiewa i łączy nas.
Więc wypijmy za Wałcz, za Kołobrzeg,
bój stargardzki, Pomorski Wał,
za kostrzyńską przeprawę na Odrze
w ogniu zorzy wieczornej i dział.
Hej, koledzy, koledzy frontowi...[1]