No to co, że płacząc sięgam po chusteczki
No to co, że piję wódkę, jaram fajki
No to co, że piersi małe jak spodeczki
No to co, że siurek mały jak skrzat z bajki
No to co, że mi się obiad czasem spali
No to co, że mam kontakty w gronie chlorów
No to co, że mnie pociąga świat seriali
No to co, że mnie pociąga świat futbolu
Bo w końcu te różnice są najprzyjemniejsze
Te przeciwieństwa przyciągają rzeczywiście
Niech żyją wady – te ogromne i te mniejsze
Śpiewamy my – heteroseksualiści
No to co, że zbyt poważnie biorę wszystko
No to co, że szczupły brzuch w tłuszczu zaginął
No to co, że czasem bywam feministką
No to co – bo ja szowinistyczną świnią
No to co, że drażni mnie gdy pijesz browar
No to co, że zapominam kupić kwiatka
No to co, że mnie zbyt często boli głowa
No to co, że często marzę o sąsiadkach
Bo w końcu te konflikty są najprzyjemniejsze
Te dzikie kłótnie przyciągają rzeczywiście
Niech żyją wojny – te ogromne i te mniejsze
Śpiewamy my – heteroseksualiści
No to co, że ze mnie kawał wrednej baby
No to co, że po gorzale ze mnie wariat
No to co, że mam cellulit i zajady
No to co, że mam łysinę oraz garba
No to co, że trzymasz w ręku tę siekierę
No to co, że trzymasz w ręku ten pogrzebacz
No to co, że jak zabiję pójdę siedzieć
No to co, że je**ę raz i nie ma przebacz
Bo w końcu te emocje są najprzyjemniejsze
Walnąć siekierą albo pogrzebaczem z cynku
Tak załatwiają wojny większe oraz mniejsze
Heteroseksualiści w stanie spoczynku![1]