Jest mi źle i nie mam dziewczyny
która do piersi by mnie przytuliła
i wyszeptała: jesieni zimy
nie bój się kocie – ja cię obronię
nie zabierze mi ciebie ani ta ani inna
Ale na szczęście jest pani Wiesia
pani Wiesiuńka za barem
i ja jak ten hrabia za barem stanę
i elegancko się do niej przymilę
Madmłazel Wiesia! Ulrtadu!
I jak dosięgnę to klepnę w tyłek
I wtedy pod wpływem piękna
wykluje się ze mnie śpiew
la la la la la la la
Jest mi źle i nie mam dziewczyny
Takiej w sukience z długimi włosami
A gdybym miał to bym chciał pachnącą
tak delikatnie ale wyraźnie
pachnącą perfumami
Ale na szczęście jest pani Wiesia
pani Wiesiuńka za barem
i ja jak ten hrabia za barem stanę
i elegancko się do niej przymilę
A pani Wiesia przepraszam kiedy kończy pracę?
Nie, tak pytam...
A jutro?
Aha, to kiedy indziej
może innym razem
I pójdę szeroko ciemną ulica
A tam mnie prostaka gwiazdy zachwycą
I wtedy pod wpływem piękna
wykluje się ze mnie pieśń
la la la la la la la...[1]
1. |
Kabaret Moralnego Niepokoju |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |