Pachnie maciejką, naftą i serkiem,
Cipritykowscy kopią w ogrodzie,
Dreptak po wódkę idzie spacerkiem,
– Można powiedzieć, że dzień, jak co dzień!
W radio referat na temat NEP-u,
Gwiździejkiewiczom skradli dwie dętki,
A Dreptak właśnie wchodzi do sklepu
I się uśmiecha do ekspedientki.
Kićkowiakowie jadą w Bieszczady,
Świstalski przysłał pocztówkę z Rytra,
Dreptak podchodzi wolno do lady
Z sakramentalnym: proszę pół litra!
Od Kościobrzyckiej – Proć się wykrada,
Ratajczak nogi w miednicy trzyma
A ekspedientka ręce rozkłada
I do Dreptaka powiada: – Ni ma!
W zupie się kraulem porusza mucha,
Pies Karapystki gna za rencistką...
A Dreptak mówi: – Coś pani głucha?
Nie chciałem wcale chleba, lecz czystą!
Gwizdalska wlazła z trudem w bikini,
Do Serojadków Brzdęccy przyleźli...
– Toż słyszę! – mówi ta sprzedawczyni,
– Ale dziś wódki nam nie dowieźli.
Pipkowski kończy współczesną powieść,
Rybkowski spuszcza synowi wały
– Jakże tak można wódki nie dowieźć?!
Pyta się Dreptak cały zdrętwiały.
Wilkołak zjawił się na rozstaju;
Marsjanin wyjrzał zza lewatywy...
Pierwszy raz wódki zabrakło w kraju.
Dreptak zrozumiał. I padł nieżywy.[1]
1. |
Waligórski, Marek |
2. |
http://waligorski.art.pl |
3. |