Wiatr wieje cichy, pachnący miętą,
chłodzi moją twarz wymiętą
od pracy w polu bolą plecy,
takiego bólu nic nie leczy.
Skowronek śpiewa na firmamencie,
zaczyna drażnić mnie w tym momencie,
wyraźnie szydzi z trudu człowieka,
jak rzucić kamieniem, to zaraz ucieka.
Ref.
Czy będzie pogoda jutro rano,
tak sobie myślę kiedy grabię siano.
Rządy gdzieś radzą: oszczędzić mnie czy zabić?
Czy moją łąkę dla siebie zagrabić?
W przerwach kanapki jedzą i tu spytam
- czy chleb ten czasem nie jest z mojego żyta?
A kiedy wreszcie wrócę do chałupy
i z ulgą zdejmę gumowe buty,
żona mi poda whisky z lodem
i od szklaneczki powieje chłodem.
Potem mi poda koreczki anchovies,
powiem jej ciepło - no, co tak stoisz?
Siądź przy mnie, zdejmij wierzchnie okrycie.
No lubi e to proste, wiejskie życie[1].
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |
2. |
http://www.t-szwed.pl/ |