Ona na imię Klara ma;
siedzimy w parku wśród drzew,
jak co dzień,
a ten chłopak usiadł znów vis á vis.
Tap ta ra ra
tra ra ra ra ra ra ra rap
tra ra ra ra ra ra ra rap
A Klara ciągle się stara
wpaść chłopcu w oko,
Klara, to sztuczka stara,
przestańże zaraz
go kobieto, kokietować.
O Klara, o Klara,
bo będę musiał wstać
i go sprać.
Ech, Klara żadna z was para.
popatrz na niego,
Klara, jest wąski w barach,
to jest fujara.
Tego nie rozumiem, że
zero takie podoba ci się
bardziej niż ja.
Tap ta ra ra
tra ra ra ra ra ra ra rap
tra ra ra ra ra ra ra rap
Ech, Klaro robi się szaro
idę do domu.
Klaro, czyż jest przywarą
kochać cię,
Klaro to mów
paru nie będzie dość by,
Klaro, o Klaro opisać
całą moją złość.
Oh, Klara chcesz mnie, ukarać?
Zostań, nie wstawaj.
Klara, ja się postaram,
byłem niezdara, nigdy
więcej nie będę taki.
Klara już zawsze będę
milczał jak głaz.
O Klaro siądź, o Klaro
to mi się zdarza ostatni raz.
Tap ta ra ra
tra ra ra ra ra ra ra rap
tra ra ra ra ra ra ra rap[1]